"PODRÓŻE Z KLUCZEM - Rejs po rozlewiskach Kerali", Brand Magazyn Centrum Biznesu i Sztuki Stary Browar, nr 15 2010
index witryny
strona główna
wstecz








Gdzie woda dyktuje rytm życia
      Jedną z największych atrakcji indyjskiej Kerali są potężne rozlewiska. Codzienne życie mieszkańców wiosek osadzonych na skrawkach lądu w malowniczej plątaninie jezior, kanałów i lagun najlepiej podejrzeć z wody.
      Południowe Indie kuszą plażami Kerali. Nic dziwnego. Ceny niskie, piękna pogoda murowana, turystów jakby mniej niż na Goa. I wszędzie można poddać się cudownym zabiegom ajurwedycznym według tradycyjnej indyjskiej medycyny. Jednak po kilku dniach lenistwa na wspaniałych plażach w Kovalam i Varkala postanawiamy ruszyć dalej na północ. Do Kollam dojeżdżamy pociągiem, z dworca rikszą przemieszczamy się do portu. O 10:30 odpływa statek w stronę Alappuzha.
      Statek wycieczkowy jest niewielki, kilkanaście osób na pokładzie, głównie turyści. Rejs po rozlewiskach jest może mało dynamiczny, ale to dobry czas na relaks i odpoczynek. Przy okazji można podpatrywać życie wolno płynące w mijanych wioskach. Sadowimy się na dziobie i z ciekawością oglądamy krajobraz zmieniający się za burtą.
      Tutaj woda jest główną siłą napędową życia lokalnych mieszkańców - daje przede wszystkim pożywienie i umożliwia transport po sieci kanałów przecinających rozlewiska i gęstą dżunglę. Kobiety przychodzą nad kanał zrobić pranie i napełnić dzbany. Co rusz mijamy tubylca zażywającego porannej kąpieli lub po prostu, w zamyśleniu, w przysiadzie oddającego rzece to, co spożył dnia poprzedniego. Gdy ludzi było mniej, przyroda dawała sobie z tym wszystkim radę. Na skutek przeludnienia całe wybrzeże oklejone jest domami, a im więcej ludzi, tym więcej śmieci, także w rzece... Ale to problem całych Indii, nie tylko Kerali.
      Z zainteresowaniem przyglądamy się specyficznym sieciom rybackim, które wieki temu przywieźli na te tereny kupcy z dworu Kublai Khana. Jak nasze rodzime podrywki, są rozpięte na kilkumetrowych skrzyżowanych żerdziach i na zasadzie równoważni - albo są zanurzone w wodzie, albo wiszą wysoko nad jej powierzchnią. Często są wyposażone w oświetlenie, które wabi nocą ryby. Rano wybiera się je z sieci i ładuje na łodzie.
      Co chwila mijamy tubylców na małych łódkach wydłubanych w pniach drzew. Podziwiam ich zmysł równowagi - ale nic w tym dziwnego, skoro całe życie spędzają na wodzie. To ich żywioł. Co jakiś czas zbliżamy się też tak zwanych "łodzi-domów", czyli barek wykorzystywanych dawniej do transportu ryżu, które przekształcono w luksusowe pływające hotele. Kilkudniowe rejsy po rozlewiskach i lagunach Kerali to kolejny pomysł na spędzenie tu wakacji.
      Ciekawostką regionu, o której informuje nas dumnie kapitan statku, jest lokalny przemysł wydobywczy. Ziemia z okolic kanału jest bardzo cenna. W fabryce znajdującej się tuż przy brzegu uzyskiwany jest z niej tytan i uran!
      W mijanych wioskach na przemian widzimy kościoły chrześcijańskie i świątynie hinduistyczne. Z jednej strony tradycja hinduistyczna w Kerali jest bardzo stara i nie zmieniona wpływami władców muzułmańskich, których dynastie rządziły od XVI wieku na północy subkontynentu. Ale w Kerali jest także dużo chrześcijan. To tu w I wieku n.e. dotarł w swojej misyjnej wędrówce święty Tomasz Apostoł. Nauczał chrześcijaństwa i zakładał pierwsze gminy religijne. Jego śladami przyszli asyryjscy Nestorianie. Swoją wersję chrześcijaństwa umacniali także późniejsi kolonizatorzy - Portugalczycy, Holendrzy, i na koniec Anglicy.
      Rejs na całym odcinku z Kollam do Alappuzha trwa 8 godzin. Po około czterech godzinach na zachodnim brzegu dostrzegamy kilkunastopiętrowe nowoczesne budynki pomalowane na różowo! Zupełnie nie pasują do tego tradycyjnego krajobrazu. To budynki aszramu współczesnej świętej indyjskiej Amritanandamai, znanej jako Amma lub prościej jako "przytulająca święta". Statek cumuje przy brzegu. Zabieramy z dolnego pokładu nasze plecaki, wysiadamy na prowizorycznym przystanku przy moście. Postanawiamy przerwać w połowie naszą wodną wycieczkę. Zrobimy sobie kilkudniowy przystanek w aszramie, tym bardziej, że Amma jest teraz u siebie i przyjmuje pielgrzymów. Jest okazja, żeby poznać niewiarygodne Indie. Bo niewątpliwie to "Incredible !ndia" - jak głosi turystyczne hasło reklamowe tego kraju.

Iwona Kozłowiec

Zobacz inne artykuły.