"Łagodny uśmiech Zanabazara" (Podróże z kluczem: Maestro) - BR&Magazyn Centrum Biznesu i Sztuki Stary Browar - nr 22
index witryny
strona główna
wstecz








      Aby dojechać do buddyjskiego klasztoru Amarbayasgalant Khid, musimy przejechać 35 kilometrów gruntową drogą przez mongolskie pustkowia. Nie ma drogowskazów, za to dróg tu aż nadto. I jedna gorsza od drugiej. To nasz pierwszy dzień w Mongolii, jeszcze nie wiemy, że tutaj to norma. Nasza prędkość podróżna spada do 15 kilometrów na godzinę, więc do celu docieramy po około trzech godzinach jazdy. Po drodze mijamy kilka ovo - czyli kopców z kamieni, ozdobionych niebieskimi wstęgami modlitewnymi, przy których stoją skrzynie na drobne datki jako ofiary dla lokalnych duchów. Zanim w XVI wieku do Mongolii trafił buddyzm, religią lokalnych plemion był szamanizm. Z czasem obie te drogi doskonale się ze sobą zespoliły i koegzystowały aż do nadejścia komunistów, którzy jedną i drugą starali się wytępić z pełną determinacją. Teraz, gdy Mongolia szczyci się mianem kraju demokratycznego, następuje renesans i szamanizmu, i buddyzmu. Tyle że ten pierwszy, by prężnie funkcjonować, nie potrzebuje wielkich struktur, budowli, czy hierarchii, bo opiera się na kulcie przyrody i wiedzy tradycyjnej. Natomiast buddyzm, wspomagany hojnym wsparciem bogatych krajów, gdzie wyznaje się tą samą religię (na przykład Japonii czy Korei Południowej), dumnie przywraca do dawnej świetności swoje stare klasztory.
      Amarbayasgalant Khid jest wśród nich szczególny. Nie tylko ze względu na swoje położenie w pięknej dolinie na totalnym pustkowiu, które zapewne miało sprzyjać oderwaniu się od spraw doczesnych i medytacjom lamów. I nie tylko ze względu na swój doskonale zachowany kompleks architektoniczny, który w części przetrwał czystki lat trzydziestych w stanie zbliżonym do pierwotnego. Dla mieszkańców Mongolii jest to miejsce szczególne, gdyż spoczywają tu relikwie Wielkiego Mongoła. I nie jest to Czyngis-chan!
      Zanabazar (lub Dzanabazar) nazywany jest Leonardem da Vinci Wschodu. Był potomkiem Czyngis-chana. Urodził się w 1635 roku i już w wieku trzech lat został rozpoznany przez lamów buddyjskich jako gegeen, czyli święty. Mówiono o nim "żywy Budda". Gdy skończył czternaście lat, wysłano go do Tybetu, aby studiował nauki buddyjskie u samego Piątego Dalai Lamy. Z czasem uzyskał tytuł pierwszego Bogd Gegeena (czyli reinkarnowanego buddyjskiego przywódcy) i powrócił do Mongolii, aby "przynieść ludziom świadectwo i światło wiary". Dziś jest najbardziej czczoną postacią w historii buddyzmu mongolskiego.
      Jego wyjątkowe oddanie religijne szło w parze z ogromną wrażliwością i uzdolnieniami artystycznymi. Po powrocie z Tybetu zaczął tworzyć rzeźby, stwarzając swoją charakterystyczną szkołę. Opanował technikę wykonywania odlewów z brązu, które były puste w środku, a jednak nie nosiły śladów łączeń i spawów na powierzchni. Dziś uważa się, że stworzone przez niego wizerunki bóstw doskonale wyrażają ideały filozofii buddyjskiej, miłosierdzia i piękna. Jego charakterystyczny styl nadawał nowatorski, dynamiczny charakter przedstawianym postaciom, łącząc wcześniejszą sztukę wschodu z elementami ludowymi, a tradycyjne mongolskie ideały piękna na stałe weszły do wyobrażeń panteonu buddyjskiego. Potrafił połączyć rygorystyczne kanony buddyjskie z narodową sztuką Mongolii. "Kunszt detalu i wyrafinowana wirtuozeria", tak piszą o jego dziełach współcześni krytycy sztuki.
      Uratowane przed czystkami komunistów rzeźby Zanabazara dziś podziwiać można między innymi w Muzeum Sztuk Pięknych w Ułan Bator, które nosi zresztą jego imię. Szczególnie adorowane są statuetki bogini Tary. Ma ona 21 aspektów i tak Zanabazar stworzył 21 posągów, uchodzących za ideał kobiecego piękna, z charakterystycznym łagodnym uśmiechem. Tajemniczy wyraz twarzy sprawił, że Tarę okrzyknięto mongolską Giocondą. "Cudownie" ukryta przez rewolucjonistami ocalała także modlitwa o pokój i stabilność - utwór o tajemniczym tytule "Dżanlawcogzolma", również autorstwa Zanabazara. Jego pragnieniem było, aby "lud się zjednoczył, a podstawy wiary się rozpowszechniły". Do dziś dzieła Zanabazara uważane są za fundamenty tożsamości narodowej Mongołów, ich jedności i bezpieczeństwa.
      Zanabazar był człowiekiem wszechstronnym. Oprócz tego, że był przywódcą duchowym i genialnym artystą, był także filozofem, poliglotą (znał sanskryt i język tybetański), lingwistą, poetą oraz tłumaczem. Pisał traktaty, dzieła filozoficzne i sutry (buddyjskie teksty religijne). Stworzył też czwarty z kolei mongolski alfabet. Legenda mówi, że pewnej nocy Zanabazar ujrzał na niebie świetliste znaki. Szybko je naszkicował, a następnego ranka spojrzał na to, co napisał, i stwierdził, że znaki te są podobne do znaków pisma używanych w Indiach. Z zapisanych znaków stworzył własny alfabet, który nazwał Sojombo, co z języka nepalskiego można przetłumaczyć jako "stworzony sam z siebie". Jest to pierwszy mongolski alfabet zapisywany poziomo od lewej do prawej (a nie jak trzy wcześniejsze, które były zapisywane pionowo). Alfabet ten obejmuje kilkadziesiąt znaków sylabicznych i oraz jeden znak specjalny, który - tak jak cały alfabet - nazywa się Sojombo. Ze względu na swój trudny zapis alfabet Zanabazara nie przyjął się na użytek codzienny (dziś Mongołowie używają cyrlicy). Używany jest wyłącznie w miejscach kultu, jako tak zwane "święte pismo".
      Natomiast Sojombo, ten specjalny ideogram Zanabazara, jest do dziś bardzo powszechnie spotykany jako symbol Mongolii. Od 1940 jest on obecny na mongolskiej fladze, z tym, że po roku 1992 usunięto znad emblematu gwiazdę komunistyczną. Symbolowi Sojombo przypisywana jest bardzo złożona symbolika jego poszczególnych elementów. Znajdujący się na samej górze płomień z trzema językami ognia to dobrobyt i pomyślność w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Sam ogień to opiekun ogniska domowego i symbol trwałości rodziny. Znajdujące się poniżej symbole słońca i księżyca to tradycyjne totemy Mongołów. Skierowane niczym groty strzał w dół i ku górze trójkąty oznaczają zwycięstwo nad wrogiem, natomiast prostokąt jest symbolem szlachetności, uczciwości i prawości. Umieszczony w środkowej części stary symbol Wschodu - Ying i Yang - mówi o dwoistości natury, która manifestuje się poprzez uzupełniające się opozycje: woda i ogień, ziemia i niebo, kobieta i mężczyzna. Dwa pionowe prostokąty zamykające Sojombo po bokach oznaczają pionowe słupy, które niczym mury obronne, są oznaką jedności narodu. Dziś Sojombo pojawia się w Mongolii wszędzie, nie tylko na narodowej fladze, czy przy okazji oficjalnych wydarzeń. Sojombo jest obecne na rejestracjach samochodów, na znaczkach pocztowych, na tugrikach (mongolskich pieniądzach), a nawet na młodzieżowych tatuażach.
      Zanabazar był osobowością kontrowersyjną. Mówiono o nim, że oprócz wybitnego intelektu posiada moce nadprzyrodzone. Tak samo zresztą jak i jego młoda uczennica, nazywana "Dziewczyną Księciem", z którą mieszkał mimo tego, że był buddyjskim mnichem. Zachowała się opowieść o tym, jak przywitała ona grupę arystokratów zbulwersowanych dalekim od ascetycznego trybem życia Zanabazara. Wyszła z pracowni mistrza trzymając gołymi rękoma gorącą bryłę brązu, z którego na ich oczach uformowała statuetkę Buddy. Arystokraci osłupieli. Nie pozostało im nic innego, jak prosić o wybaczenie za naruszenie spokoju wielkiego nauczyciela.
      Do historii Mongolii Zanabazar przeszedł jako mąż stanu i dyplomata. Objęcie przez niego roli przywódcy Mongołów było kamieniem milowym w historii tego narodu. Był to początek nowej epoki, czas zmian nie tylko religijnych, ale i historycznych, kulturalnych, politycznych i obyczajowych. Zmarł w Pekinie w 1723 roku. Kilka lat po jego śmierci rozpoczęto budowę klasztoru Amarbayasgalant Khid, gdzie w 1779 roku w jednej ze stup złożono relikwie mistrza.
      Rozmyślam o tym wszystkim wchodząc po schodach prowadzących do ogromnego złotego posągu Buddy, który znajduje się na wzgórzach za klasztorem. W drodze pod górę trzy przystanki przy wielkich młynkach modlitewnych. Każdy z nich ozdobiony jest zapisaną w języku tybetańskim mantrą Om Mani Padme Hum. Buddyści wierzą, że każde okręcenia młynka powoduje, że energia mantry jest pobudzona, tak samo jak przy jej recytacji. Mongolskie młynki modlitewne mają dodatkowy ornament. To Sojombo. I tak za każdym obrotem młynka modlitewnego ożywa pamięć o wybitnym twórcy tego symbolu.

Iwona Kozłowiec

Zobacz inne artykuły.