artykuł o Toyocie z Off-roadu.pl
index witryny
strona główna
wstecz








      Dla niektórych Toyota LC LJ70 to symbol niezawodności, dla innych skarbonka na kołach, dla mnie ten samochód miał się stać pojazdem podróżniczym. Tak się stało, że wszedłem w posiadanie dość zdezelowanego egzemplarza, w którym przez kolejne dwa lata reanimacji musiałem naprawiać każdy podzespół mechaniczny, oprócz tego używałem go jako jedyny samochód na co dzień, uczyłem się jazdy w terenie i przygotowywałem go do dalekich podróży.
      Najłatwiejszym sposobem na przygotowanie samochodu w teren, zawsze będzie po prostu wizyta w odpowiednim warsztacie. Ale jak cię stać na markowy sprzęt to nie masz tyle wolnego czasu aby podróżować miesiącami w nieznane. Jedynym dla mnie wyjściem było kombinowanie jak się da i z czego się da we własnym garażu. Jak już tylko Toyota jeździła o własnych siłach, a ja stawiałem pierwsze kroki w terenie okazało się, że standardowe zawieszenie tej europejskiej odmiany Toyoty, czytaj najmniej terenowej, nie spełnia do końca pokładanych w nim nadziei. Miękkie, komfortowe sprężyny działały na kiepskich asfaltach i brukach, ale w terenie bujało i dobijało. Nowa amortyzacja OME, kosztowała wtedy 1/3 wartości mojego wozu, więc musiałem poszukać warsztatu robiącego sprężyny na zamówienie. Dorobiłem twardsze i dłuższe sprężyny, 4cm liftu zyskałem tylko na pogrubieniu pręta sprężyny o 1mm, dodałem jeszcze 4cm na wysokości. Wbrew opiniom niektórych fachowców od Toyoty, długość przewodów hamulcowych nie sprawiała problemu. Natomiast przez kolejne miesiące testowałem i poprawiałem inne elementy zawieszenia. Zmiana mocowania drążków reakcyjnych i przedniego stabilizatora, inne mocowanie korektora siły hamowania i wreszcie inne mocowanie standardowych amortyzatorów, bo o Bilsteinach na wymiar mogłem tylko pomarzyć. Normalnie takie rzeczy załatwia się w jeden dzień, przy okazji wizyty w renomowanym warsztacie. Między czasie usilnie poszukiwałem w internecie materiałów na temat Toyot. Niestety w Polsce nikt nie zajmował się Toyotami na tyle poważnie aby móc coś fachowo doradzić, a zagranica ograniczała się do markowych sprzętów ze sklepu. Postanowiłem więc publikować metody na swoje garażowe przeróbki, aby inni nie wyważali tych samych drzwi co ja.
      Brak dobrych opon kompensowałem większym sprytem w terenie i osprzętem off-roadowym. Taśmy, stalówki, zblocze, szekle, wreszcie tirfor. Szarpnąłem się na hi-lifta, bo podobno niezbędny w terenie, wożę go do dziś przytroczonego z tyłu na bagażniku dachowym, może powoduje podniesienie środka ciężkości, ale w małej Toyocie nie ma na niego miejsca w środku, a mocowanie go sposobem australijskim na przednim orurowaniu strasznie drażni niebieską władzę. Bardzo rzadko mi się przydaje i poważnie myślę nad jego emeryturą w piwnicy.
      Zanim jeszcze wyremontowałem silnik, zafundowałem mu snorkel z plastykowej rury rynnowej, postanowiłem użyć rur średnicy 8cm. Nowy snorkel kosztuje 1500zł, mój kosztował 132zł i dzień pracy. Przeróbek wymagała również obudowa filtra powietrza, należało inaczej skierować rurę zasysającą powietrze, aby wyeliminować niepotrzebne zakręty w tchawicy silnika. Warto tutaj zaznaczyć, że raczej nie powinno się wprowadzać powietrza pod przeciwnym kątem do filtra, mimo że tak by było najłatwiej. Konstrukcja przepony zakładanej na filtr uniemożliwia takie praktyki ale powoduje, że powietrze omywa cały filtr, a nie działa punktowo. Snorkel był mi potrzebny głównie dla lepszej wentylacji silnika. Wszystkie ciężarówki mają snorkle, nie dlatego, że pokonują rzeki w pław, ale powietrze pobierane z dachu jest czystsze i zimniejsze od tego na dole, przy silniku. Wlot rury snorkla skierowałem do przodu i osłoniłem siatką, pęd powietrza podczas jazdy sam wciska się do rury.
      Magiczna wytrzymałość Toyoty ujawniła się podczas 30tys. km pokonanych na pękniętej głowicy i zamęczonej pompie wtryskowej. To efekt działania poprzedniego właściciela, co to po trzyletnim postoju samochodu na podwórku, postanowił go odpalić na zaciąg, na siłę.
      Przyszedł też czas na bagażnik wyprawowy, pospawany ze złomowanych rurek stalowych o średnicy 18-20mm i postawiony na pięciu wzmocnionych belkach. Wytrzymał potem trudy azjatyckich bezdroży z pięcioma kanistrami, dwoma pełnymi kołami zapasowymi, rowerem, hi-liftem i ciężkimi najazdami. Codzienna eksploatacja wymogła zamontowanie plastykowego boxu dachowego na wszelkiego rodzaju narzędzia, zapasowe części i oleje. Wewnątrz oszklonej kabiny nie było na to miejsca, zwłaszcza po zabudowie tyłu za kanapą na skrzynię ze sprzętem off-roadowym. Najazdy wykonałem ze stalowych drabinek ze złomowiska, są ciężkie jak diabli, ale można z nich zrobić most i są tanie.
      Wróciłem ponownie do przeróbek podwozia, najpierw chciałem zamontować boczne orurowanie, ale doszedłem do wniosku, że tak rzadko było mi go brak w terenie, że nie opłaca się nim dodatkowo obciążać wozu. Toyota J70 jest na tyle krótka, że wystarczy działać hi-liftem z przodu lub z tyłu. Za to zamontowałem stalową osłonę reduktora, najniżej wystającej części mechanicznej w Toyocie. Już nie raz osłona została wygięta, więc spełnia swoją rolę. Przymocowałem ją bezpośrednio do reduktora, na elastycznych dystansach. Podobną osłonę zaserwowałem drążkom kierowniczym. Starałem się aby osłony nie były pancerne, bo liczenie kilogramów w uzbrajaniu samochodu wyprawowego jest bardzo ważne. Osłony nie będą musiały wytrzymywać tak dużych obciążeń jak to jest w samochodach stosowanych w ciężkim terenie. Pozostawiłem standardowy zderzak z blachy 2mm, w zupełności wystarcza do bezemocjonalnej eksploatacji, przyspawałem do niego standardowe orurowanie Toyoty, wsparte dodatkowo zastrzałami, które znakomicie wytrzymały zderzenie w hinduską ciężarówką. Wspawałem też pionowe pręty osłaniające reflektory. Można na nich rozpiąć siatkę osłaniającą chłodnicę i szkło lamp na pustynnych bezdrożach, gdzie przejeżdżające samochody z przeciwka strzelają kamieniami spod opon. Zastosowałem siatkę zbrojeniową do szpachlowania ścian wykonanych z płyt kartonowo gipsowych. Osłania ona moją chłodnicę na co dzień, wyłapując większe owady i drobne gałęzie. Dodatkowo wstawiłem żaluzję chłodnicy zaimportowaną od UAZa. Znakomicie się sprawdza podczas pokonywania rzadkiego błota, brodów i wysokiej, kwitnącej trawy. Rzadziej muszę przedmuchiwać chłodnicę. Standardowe, tylnie połówki zderzaka wyrzuciłem jako niesprawdzające się w terenie. Zamiast nich zamontowałem ceownik zimnogięty, a na jego końcach zwykłe lampy do przyczep za 6.50zł, nie szkoda mi ich stłuc o gałęzie. Tylnie większe drzwi noszą koło zapasowe, które nie urywa się na wybojach, jak to bywa w Land Roverach, a mniejsze drzwi zaopatrzyłem w mocowanie na dodatkowy kanister, wzorem Toyot pakistańskich. Mocowanie na pojedynczy kanister można kupić z demobilu wojskowego za 5zł, w podobnej cenie są kanistry. Mocowanie kanistra przyspawałem bezpośrednio do zawiasów drzwi i dodatkowo przymocowałem do samych drzwi, aby wyeliminować drgania poziome. Marzyłem o hydraulicznej wyciągarce, ale cena a potem eksploatacja, przekonały mnie, że elektryk spełnia wymogi samochodu wyprawowego.
      O Toyocie można by pisać wiele, zwłaszcza o jej mechanicznej stronie. Trzeba pamiętać, że europejskie Toyoty LJ70 i KJ70, były produkowane na małowymagający pod względem trudności terenu, rynek Europy. Więc zastosowane w nich rozwiązania i materiały daleko odbiegają od legendarnej jakości J7 jakie można spotkać w Azji, Afryce, Australii czy Ameryce Płd. Jednakże jest to niezwykle urodziwa maszyna, łatwa w naprawach, z tanim, znakomitym serwisem (w porównaniu do Mercedesa i Land Rovera), tania w eksploatacji (małe zużycie paliwa słabego silnika serii L) oraz bardzo wygodna na dalekie podróżowanie, pod warunkiem używania namiotu. Japończycy zawsze dobrze traktowali swoich klientów, więc kolejne modele wolne były od wad swoich poprzedników i nie raziły wysoką ceną. Może dlatego Toyota zawojowała dziki świat, jeśli spotka się inną markę samochodu terenowego w dziczy, to na pewno będzie to podróżnik z Europy.

artykuł o Toyocie Land Cruiser HJ61 z Off-road.Pl
opis poprawiania Toyoty HJ61
opis poprawiania Toyoty LJ70
Mariusz Reweda

Zobacz inne artykuły.