COŚ DLA JEŻDŻĄCYCH BOKIEM - trasa turystyczna Polska - Hiszpania
index witryny
strona główna
wstecz
Ściągnij i skorzystaj. Jeśli ci się spodoba to wspomóż podróżnika, który poświęcił czas i energię aby to ci udostępnić. 100zł to dla mnie jeden dzień podróżowania, ale nawet za 5zł będę ci ogromnie wdzięczny.
mariusz reweda
74 1030 0019 0109 8513 9491 0012








      Trasa powstała podczas naszej podróży do Maroka. W osiem dni przemierzyliśmy niespiesznie dystans ponad 3500km.
      Trasa zaczyna się w Zgorzelcu na przejściu granicznym w mieście, gdzie zwykle nie ma kolejek. Możecie sobie ściągnąć plik MPS do programu MapSource'a obsługujący odbiorniki GPS Garmina. Zawiera piętnaście śladów i 371 punkty. Punkty były stawiane na ważniejszych skrzyżowaniach i w miejscach szczególnie ważnych.
      Ze Zgorzelca aż do jeziora Bodeńskiego przemieszczaliśmy się autostradami. Po drodze są zaznaczone dwa punkty, 883 to parking przy autostradzie z cieniem, a 884 to miejsce niedaleko autostrady na nocleg na dziko jaki tam spędziliśmy. Jest to teren parku krajobrazowego, ale droga nie miała zakazu wjazdu. Nad ranem ktoś nas widział ale nie zareagował. Samochód stał na poboczu drogi szutrowej w pięknym świerkowym, pachnącym lesie.
      Tuż przed granicą niemiecko-austriacką zjechaliśmy z autostrady i wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Bodeńskiego z panoramą na plaże i nadbrzeże pojechaliśmy do miasteczka Bregenz aby zatankować tanie, austriackie paliwo, punkt 894.
      W Szwajcarii skierowaliśmy się w stronę Zurychu aby dostać się do domu naszego przyjaciela, a następnie najkrótszą drogą przez piękne przełęcze na południe do Francji. W Szwajcarii trzeba wykupić winietkę na szybę jeśli chce się jeździć po autostradach, jeśli używamy zwykłych dróg nic nie trzeba kupować. Nasza trasa wiodła właśnie po takich zwykłych drogach. Dzięki temu zobaczyliśmy piękne szwajcarskie wioski usiane na zboczach gór jak dekoracja na makiecie terenu zabawkowej kolejki na baterie. Dużo by pisać o ludziach tu żyjących. Przypadli nam do gustu silnym uporem w trwaniu w indywidualności, własnych zasadach, czasami archaicznych i brakiem pędu za nowinkami świata techniki i mody. Niektórym może się nie spodobać chłodne podejście Szwajcarów do gości, przecież to takie niepolskie, a Polacy cenią tylko to co im przypomina Polskę. Ale Szwajcarzy, zwłaszcza ci północni są przyjaźni dla obcych, tylko nie lubią wtrącać nosa w nie swoje sprawy, tego samego oczekują od innych. Tereny prawie w całości są prywatne, więc nawet postój na siusiu odbywa się na pastwiskach lub polach prywatnych. Wystarczy zapytać o pozwolenie, my tak robiliśmy i nigdy nam nie odmówiono, a wręcz zapraszano, z zastrzeżeniem abyśmy nie śmiecili. Szwajcaria południowa to zupełnie inna bajka, tu się czuje przedsmak Francji, kraju swobody i luzu. Nie polecam jazdy zachodnią Szwajcarią ze względu na bardzo dużą gęstość zaludnienia. Co do punktów na trasie to kolejno oznaczają one: 897 - widok na jezioro Bodeńskie; 916 - miejsce piknikowe w lesie prywatnym, nieco głębiej w lesie można nocować, ale mało miejsca i lekko pochyło; 938 - grobla z widokiem na jezioro po obu stronach, parking jest płatny; 948 - miejsce piknikowe z ławkami przy drodze z pięknym widokiem na góry utopione w jeziorze; 951 - miejsce piknikowe przy drodze obok wjazdu do tartaku, dużo miejsca, jest zejście do rzeczki; 953...957, 962...966 - miejsca widokowe na kanion, kolejkę zębatkową, kamienny mostek, jest trochę miejsca na parking; 963...964 - przełęcz Furka 2432m n.p.m., parking, hotel, restauracja i widoki widoki; 967...968 - piękna drewniana wioska z niecodziennymi konstrukcjami budynków; 980 - punkt widokowy na winnice i zamki; 988...993 - punkty widokowe na dolinę z miejscami do parkowania; 994 - niby pole biwakowe z wiatą i wodą.
      Przez przełęcz Forclaz wjechaliśmy do Francji. Najpierw zmierzaliśmy przez wysokie Alpy w kierunku na Chamonix, Megeve, Ugine, Albertville i Chambery. Ciągle omijamy płatne autostrady i tunele. Na lewo można dostrzec najwyższe szczyty Alp. Trasa z początku leniwie poczciwa i przyjemnie słodka, zmienia się w zatłoczone serpentyny i przeludniony krajobraz. Czasami tylko mijamy ciekawe, maleńkie wioseczki, na modłę francuską z kamiennymi domkami z charakterystycznym nastrojem Południa. Nocujemy w średnio ciekawym miejscu, obok kolejki szynowej na nasypie oraz jeziora za płotem, na środku drogi off-roadowej. Noc jednak okazała się cicha i spokojna, punkt 017. Punkt 005 to miejsce widokowe z parkingiem, a 007 to duży supermarket, gdzie można zrobić pierwsze francuskie zakupy wina (ewentualnie anyżówki) oraz serów.
      Kolejnego dnia przebijamy się wąskimi dróżkami przez przedgórza Alp, przez maleńkie wioseczki, urokliwe, zapomniane kaniony, wąskie dróżki, w spokoju i bez pośpiechu. Kolejne punkty: 032 - zaciszne miejsce piknikowe koło drogi; 033 - punkt widokowy na obryw skalny pasma Charteuse; 045 - punkt widokowy na Grenoble; 046 - miejsce piknikowe koło drogi pod drzewem; 047...048 - punkty widokowe na kanion Gorges D'Engisus; 052...053 - wspaniały kanion i bardzo mało miejsca na drogę, można się poczuć jak kret pod ziemią; 055 - widok na dolinę, mało miejsca na parking; 060 - miejsce piknikowe w małej, starej wiosce; 062 - miejsce widokowe na dolinę i serpentyny; 071 - miejsce piknikowe z widokiem na ciekawe skały; 072 - miejsce piknikowe i noclegowe nad jeziorem z ławkami i pięknymi widokami; 075...081 - miejsca widokowe z ławeczkami w pięknym kanionie; 090 - widok na zamek; 096 - widok na stare miasto Pont St. Esprit; 104 - miejsce noclegowe w opuszczonym kamieniołomie obok czynnego i hałasującego do późnego wieczora i od wczesnego ranka, ale miejsce spokojne i godne polecenia, dużo miejsca.
      Następnym rzutem docieramy do Hiszpanii w rejon Cadacues - miasta Dalego. Pierwsza połowa tej drogi mija na nudnym przedzieraniu się przez zatłoczone drogi wokół Nimes, Montpellier, Beziers oraz Perpignan, w tym ostatnim trafiamy na objazd wewnątrz miasta. Ale nie było tak źle, po drodze trafiały się rodzynki w tym suchym cieście. Jeśli na rondzie, w punkcie 107, skręcimy w prawo, na północ, dojedziemy do zabytkowego, rzymskiego mostu kamiennego. Parking za 5EUR. Punkty: 122 - miejsce piknikowe z widokiem na rozlewiska Morza Śródziemnego z hodowlami ostryg; 158 - miejsce piknikowe pod mostem, obok kanału gdzie pływa wiele jachtów, ciekawe miejsce na obiad. Za Perpignan wjeżdżamy na dwupasmówkę w kierunku na Collioure nad morzem. Potem starą drogą na wysokich klifach, tysiącem serpentyn docieramy do Hiszpanii. Ładne widoki, ale straszny tłum turystów. Dopiero za Llanca wjeżdżamy w dziewicze tereny, spokojne drogi i dojeżdżamy do Cadaques, miasta Salvadore Dalego. Wieczorem kurort wygląda zachęcająco, zwłaszcza dla chętnych miejskich ekstrawagancji. My jednak przejechaliśmy całe miasteczko na wskroś po wąskich uliczkach nadbrzeża, aż wjechaliśmy w skaliste drogi szutrowe klifu ponad miasteczkiem i tam znaleźliśmy spokojny nocleg - punkt 190. Można tam zostawić samochód bez obawy złodziejstwa, tam nikt nie dociera, a na pewno młodzieżowe, modne odziane, męty aspołeczne. Wieczorem warto przejść się po promenadzie i zakosztować spokojnej kąpieli na nieco nudnych plażach (nudnych z punktu widzenia nurków).
      Kolejnego dnia docieramy aż do Valencji, którą zwiedzamy w sobotni wieczór aż do wczesnego ranka. Hiszpanie, w całym swoim przerysowanym kiczu, bawią się w najlepsze w każdą sobotę, aż do białego ranka. Zarówno na wsi jak i w wielkich miastach. Dlatego w niedzielę rano wszystko jest pozamykane i spokój jak po wojnie. Najlepszy czas na robienie zdjęć pięknym zabytkom w porannym słońcu. Nie jestem fanem Hiszpanii, z wielu powodów, chociaż nigdy jeszcze mnie tu nie okradziono. Valencja nie jest wyjątkowym miastem, ale godnym uwagi jeśli akurat ma się tu znajomych, którzy zapraszają. Znalezienie dzikiego noclegu na plażach Costa del Sol graniczy z cudem nawet dla takich wytrawnych podróżników jak my. Więc nie traciliśmy czasu i znaleźliśmy wspaniale spokojny nocleg, z wielkim miejscem i pod cieniem pachnących drzew, na dalekich przedmieściach Valnecji - punkt 233. Wart poznania jest także punkt 215, to dobre miejsce na dziki nocleg i piknik w ciekawej, zielonej scenerii i niedaleko miasteczka. Barcelonę ominęliśmy płatną autostradą, pomni ostatnich korków jakie nam były dane kiedy chcieliśmy zaoszczędzić 3EUR.
      Przedostatni dzień to droga do Granady. Droga ładna widokowo, mimo że dwupasmowa autostrada. Ważnymi punktami są: 251 - miejsce piknikowe i noclegowe obok drogi pod cieniem drzew; to samo 252 i 255; 264 - to centrum Guadix, miasteczka z piękną katedrą, spokojną starówką, zwłaszcza w niedzielę, oraz niecodziennymi zabudowaniami zagłębionymi w jaskiniach, coś podobnego do tureckiej Kapadocji czy irańskiego Kandovanu; 779 - to miejsce noclegowe w gaju oliwnym, mało miejsca i ostre powietrze porankami, ale piękna panorama na Granadę w nocy i spokój tak potrzebny w nocowaniu na dziko.
      Ostatni etap do przystani promowej w Algeciras - punkt 788, jest tyle ciekawy co urokliwy w odległe panoramy szczytów górskich. Niestety im bliżej morza tym większy tłok samochodów. Jeśli ktoś chce jechać do Maroka, to w pliku jest jeszcze ślad do Martilu na kemping - punkt 791, oraz bank gdzie można dokonać wymiany pieniędzy - 278.
Mariusz Reweda

Mogę udzielić szczegółowych informacji na temat trasy.

Zobacz inne trasy w zasobniku:
COŚ DLA JEŻDŻĄCYCH BOKIEM.











FWT Homepage Translator