COŚ DLA JEŻDŻĄCYCH BOKIEM - trasa turystyczna Szczecin - suwalszczyzna
index witryny
strona główna
wstecz
Ściągnij i skorzystaj. Jeśli ci się spodoba to wspomóż podróżnika, który poświęcił czas i energię aby to ci udostępnić. 100zł to dla mnie jeden dzień podróżowania, ale nawet za 5zł będę ci ogromnie wdzięczny.
mariusz reweda
74 1030 0019 0109 8513 9491 0012








      Tą trasę wyznaczaliśmy podczas wyjazdu do Rosji. Wyjechaliśmy ze Szczecina i meandrując po ciekawej okolicy północnej Polski, dotarliśmy na Suwalszczyznę do pensjonatu/campingu naszego znajomego Bogdana Łukowskiego.
      Trasa zaczyna się w centrum Szczecina. Wyjeżdżaliśmy wieczorem, więc tuż za miastem znaleźliśmy cichy, spokojny nocleg w lesie sosnowym, z dala od huczącej autostrady (waypoint 336, w pliku na GPS Garmina).
      Rano wyruszyliśmy w kierunku na Chociwel, gdzie obejrzeliśmy sobie z zewnątrz gotycką, ceglaną katedrę (waypoint 338). Dalej przez Węgorzewo puściliśmy się na Drawsko Pomorskie (340), gdzie spędziliśmy trochę czasu na ciekawym rynku, stoi tam także kościół ceglany. Trasa z Drawska do Szczecinka przez Czaplinek, jest moją ulubioną. Wiedzie przez ciche tereny pojezierza Drawskiego, w miarę ładnym asfaltem, gdzie mało samochodów. Krajobrazy typowe dla Zachodniopomorskiego. W Lubowie można obejrzeć ciekawy kościół z kamienia polnego (343), a za Silnowem zażyć kąpieli na dzikiej plaży tuż obok drogi w lesie (346). Plaża jest piaszczysta i daleko płytka.
      (347) to typowy, ale ładny kościółek z muru pruskiego, a (348) za Szczecinkiem to kościółek z kamienia polnego. Mimo, że nie jestem katolikiem, to jednak walory estetyczne starych kościołów w Polsce cenię sobie wysoko. Kolejne dwa kościoły, tym razem ceglane można zobaczyć w Przechlewie (352). Jeśli dokucza upał to warto skorzystać z plaży publicznej w Swornych Gaciach (353). W lasach, nad rozlewiskami Brdy, łatwo znaleźć nocleg, nawet na zorganizowanych polach namiotowych (354).
      W Brusach na rozwidleniu dróg zobaczymy kościół z dwiema, wysokimi wieżami z cegły (356). Kiedy dotrzemy do głównej drogi na Gdańsk, szybko z niej uciekamy w Łągu, stoi tam także ceglany kościół z wyjątkowo pięknymi malowaniami na drewnianym stropie (357), warto zajrzeć do środka, zwłaszcza w słoneczne popołudnie. Dalej drogi robi się typowo leśna, ale do przejechania każdym samochodem.
      Punkt (358) oznacza remont wiaduktu, który ominęliśmy krótkim objazdem. Wreszcie dojeżdżamy do Gniewu, aby zobaczyć zamek krzyżacki (359). Parking jest bezpłatny. Zamek robi największe wrażenie oglądany z dziedzińca. Na podgrodziu często organizuje się turnieje rycerskie. Ze wschodniego jego krańca, obok hotelu, widać meandrującą w białym piachu Wisłę. Starówka Gniewu, zwłaszcza w bocznych uliczkach, sprawia wrażenie wyjętej z filmu z lat przedwojennych.
      Dalej pojechaliśmy do Sztumu. Przekroczyliśmy Wisłę bezpłatnym promem (360), który zabiera tylko trzy samochody i nie jest napędzany silnikiem. Płynie się 15 minut. Zamek krzyżacki w Sztumie nie robi już takiego wrażenia (361), wygląda raczej jak wypalone od środka drzewo. Ale mimo to warto tu zajrzeć, i obejść dookoła przylegający kościół.
      O Malborku nie ma co pisać, każdy go zna, można zaparkować za darmo w punkcie (363). Dalej pojechaliśmy przez Elbląg wzdłuż zalewu Wiślanego do Kadyn (366), gdzie stoi 700-setletni dąb Bażyńskiego i odrestaurowują pałacyk cesarza Wilhelma II. Wokół Tolkmicka szukaliśmy miejsca na nocleg w lesie, najlepiej nad zalewem. W końcu się udało (367). Mała plaża z szuwarami i komarami. Można rozbić obóz na piasku i popływać. Ale trzeba przejechać przez tory, to raczej wyczyn dla terenowych maszyn.
      Rano odwiedziliśmy Frombork (368 - bezpłatny parking). Ach naczytało się o tej okolicy prozy Nienackiego. Od małego zawsze chciałem tu przyjechać. Ale okazuje się, że zwykle Azja, Afryka są bliższe niż marzenia z młodości. Jest tu co oglądać na długie godziny. Wystarczy obejść od wschodu wzgórze katedralne i wejść przez bramę do innego świata. Każdy wie, że tutaj tworzył Kopernik. Gotycka katedra jest najpiękniejszą jaką widziałem. Wnętrze przyciąga jak magnes. Ale warto także ją obejść dookoła i obejrzeć zwieńczenia łuków witraży, każdy jest inny. Można także wchodzić do wieży i na mury, oczywiście za opłatą.
      Pojechaliśmy dalej, przez Bartoszyce z ładną starówką (369). Gdzieś tam znaleźliśmy zapuszczony pałacyk z parkiem (370) - prywatny. W Srokowie obejrzeliśmy romański kościół (371). Potem odbiliśmy na południe z drogi do Węgorzewa aby zajrzeć do pałacu w Sztynorcie (373), miejsce oblegane przez wodniaków. Potem jakimiś dziurawymi drogami dotarliśmy do Rapy (375), miejsca tyleż zapomnianego co i tajemniczego. Do XVIII wieku tereny należały do rodu von Rap, potem rodzina Farenheidów, która w Bejdunach (okręg Kaliningradzki) wybudowała wielki pałac. Po Farenheidach pozostał grobowiec, o dość niecodziennym kształcie, kształcie piramidy. Miejsce wybrano pośród moczarów w lesie. Miejsce jest niecodzienne bo emituje z niezwykłą siłą promieniowanie ziemskie. Sama konstrukcja dość spiczasta nie przypomina piramid z Egiptu, ale wewnątrz zachowano kont nachylenia ścian jak z tamtejszych budowli. Grobowiec ma okienka, przez które widać trumny, w tym jedną otwartą z całkiem dobrze zabalsamowanymi zwłokami. Nie spotyka się w jego wnętrzu żadnych insektów, ani gryzoni, mimo że okienka są otwarte. Ciekawe miejsce dla mistyków, a dla mniej wrażliwych raczej kompletna nuda.
      Dalej pojechaliśmy wzdłuż granicy szutrówką do Gołdapa. Potem zakosztowaliśmy kąpieli w jeziorze (376) i dojechaliśmy do niezwykłych wiaduktów w Stańczykach (378). Parking i wstęp jest płatny. Ale mimo to warto obejść te budowle z góry a zwłaszcza z dołu (wbrew znakom ostrzegawczym). Potem już po zmroku popędziliśmy przez pofalowane tereny Mazur do Jelenek (drewniany kościół 380) i na nocleg do Starego Folwarku (193).
Mariusz Reweda

Mogę udzielić szczegółowych informacji na temat trasy.

Zobacz inne trasy w zasobniku:
COŚ DLA JEŻDŻĄCYCH BOKIEM.