COŚ DLA JEŻDŻĄCYCH BOKIEM - trasa turystyczna Hiszpania - Portugalia - Francja
index witryny
strona główna
wstecz
Ściągnij i skorzystaj. Jeśli ci się spodoba to wspomóż podróżnika, który poświęcił czas i energię aby to ci udostępnić. 100zł to dla mnie jeden dzień podróżowania, ale nawet za 5zł będę ci ogromnie wdzięczny.
mariusz reweda
74 1030 0019 0109 8513 9491 0012








      Trasa powstała podczas naszej podróży z Maroka do Polski. W dziewięć dni przemierzyliśmy turystycznymi drogami wybrzeże Portugalii, pospiesznie Hiszpanię i kawałek Masywu Centralnego we Francji.
      Trasa zaczyna się w przystani promowej w Algeciras a kończy niedaleko Mulhouse we Francji. Możecie sobie ściągnąć plik MPS (1) oraz plik MPS (2) do programu MapSource'a obsługujący odbiorniki GPS Garmina. Zawiera kilkanaście śladów i setki punktów. Punkty były stawiane na ważniejszych skrzyżowaniach i w miejscach szczególnie ważnych.
      Z Algeciras wyjechaliśmy na zachód, główną drogą i za Tarifa skręciliśmy w góry w poszukiwaniu noclegu. Znajdujemy go obok przepompowni w zupełnej dziczy, pod zaporą wodną. Nikt tu nie przychodzi prócz krów. Jest dużo miejsca [600].
      Kolejny dzień zszedł nam w większości na szybkim dojeździe do Portugalii. W Sevila wjeżdżamy na bezpłatną autostradę, na chwilę zjeżdżamy z niej aby zrobić sobie posiłek w lesie i potem, już w Portugalii, aby przespacerować się po uroczym miasteczku nadmorskim Tavira. Warto przejść się po jego wąskich uliczkach i wzdłuż rzeki. Na jednym z jego brzegów zlokalizowano dziki kemping dla kamperów [732]. Następny punkt programu to ruiny zamku w Silves. Można zaparkować tuż pod murami [754]. A potem przejść się na dół do miasta. Warto obejrzeć ciekawą ekspozycję na stawie. Potem zapuszczamy się w góry Monchique. Znajdujemy tam nocleg na jednej z szutrówek, z pięknym widokiem, ale ze stacją komórki za plecami i tartakiem w dolinie. Mało miejsca [762].
      Następnego dnia ruszamy wąską drogą przez góry w kierunku na Aljezur. Po drodze mamy dwa sklepiki z kolorową, lokalną ceramiką [763 i 767]. To wspaniała droga, wolna od tłumu turystów, trochę dziurawa, ale z niezwykłymi widokami na puste szczyty. Na jej końcu wjeżdżamy do miasteczka Aljezur, a nawet wpełzamy kamiennymi, ciasnymi uliczkami pod ruiny zamku [780]. Zamek nie jest godny uwagi, ale widok z jego murów tak. Dalej już przez kilka dni będziemy trzymać się wybrzeża. Więc zdążamy na północ i w Odemira skręcamy na wybrzeże, a w Cavaleiro dojeżdżamy do Cabo Sardao [793]. To niecodzienne miejsce z latarnią morską i wysokimi klifami, na których rozłożyły swoje gniazda bociany. Można godzinami przyglądać się ich lotom pośród skał, a fotografowanie ich gniazd na czubkach iglic, w które biją spienione fale oceanu, to czysta przyjemność. Jest dość miejsca na kampery i znalezienie spokojnego noclegu. Niezwykłe miejsce. Ocean zobaczyliśmy ponownie w Vila Nova de Milfontes, gdzie jest ładny port rybacki z plażą piaszczystą i kawiarenką [797]. Dalej pojechaliśmy piaszczystą dróżką wzdłuż wydm. Nie wiem czy wolno tam jeździć, ale pełno tu takich dróg i żadnego zakazu. Po drodze dużo ładnych miejsc na piknik i kempingowanie. Dzika i fantastyczna okolica, ale trzeba się nastawić na niezły off-road piaskowy. W końcu piach się kończy i wyjeżdżamy na ruiny fortu na klifie, wart obejrzenia [838]. Jadąc ciągle wzdłuż wybrzeża dojeżdżamy do Carvalhal, gdzie zjeżdżamy ponownie w las nadmorski i znajdujemy tam nocleg [933]. Dużo miejsca, po prostu przepięknie pachnie las, a kilka kroków dalej przez wydmy jest plaża i ocean.

      Kolejnego dnia ruszamy przez las na skróty. Ponad godzinę kręcimy się po wyjątkowo piaszczystych koleinach pośród eukaliptusów. Krajobraz jak z Australii. W końcu wyjeżdżamy na asfalt i okrążając zatokę Rio Sado docieramy na przedmieścia Lisbony. [998] to miejsce dobre na piknik i szybki nocleg i to na przedmieściach Lisbony. W stolicy Portugalii zostawiamy samochody na płatnym parkingu strzeżonym [029], około 1.2EUR za godzinę. Wieczorem jedziemy na nocleg na klifie, za Ericeira [720].
      Następnego dnia jedziemy przez malutkie, rybackie wioseczki do miasta Peniche. Tam [088] warto pospacerować po niezwykłych formacjach skalnych na klifach, a zwłaszcza przyjrzeć się wędkarzom stojącym na ich szczycie. Wyjeżdżamy z Peniche przez wyjątkowo wąską uliczkę i prujemy główną do Obidos [106]. To kolejne stare miasteczko warte wielkiej uwagi. Ma kilkadziesiąt restauracji gdzie można degustować lokalne wyroby alkoholowe i kilka ciekawych zakątków w sam raz aby je uwiecznić na kliszy. W Nazre próbujemy przedostać się na klif z latarnią i plażę. Udaje się to, ale w asyście dziesiątków kamperów i autokarów, ale warto [139]. Dalej ruszamy pięknym asfaltem przez lasy i tereny turystyczne na północ. Za Sao Pedro de Muel droga zmienia się nie do poznania. Robi się ciekawie, a za Pedrogao dziko. Musimy zjechać z asfaltu w piachy leśne. Ale szybko się kończy nasza off-roadowa podróż przy płocie jakiejś fabryki. Kolejny ciekawy odcinek czeka na nas dopiero za Figueira da Foz. Najpierw las ogromnych eukaliptusów, a potem bezgraniczna dolina i lasy. Nocujemy w nich, w zupełnej głuszy [219]. Trudny dojazd.
      Kolejny dzień podróży wzdłuż wybrzeża oceanu. Dojeżdżamy do Gafanha da Encarnacao, miasteczka w pasy. Każdy dom malowany jest w kolorowe pasy. Miasteczko leży na mierzei, a rybacy zbierają wodorosty dla użyźniania pól. Sielska atmosfera, ale pięknie, aż się chce zostać [246]. Potem mozolny przejazd głównymi, zatłoczonymi drogami do Porto. Tam na południowym brzegu Douro znajdujemy parking z widokiem na starą dzielnicę [272]. Do starówki można dojść po wysokim moście. Z Porto wyjeżdżamy autostradą na wschód i zjeżdżamy z niej w okolicy Lousada. Dalej zapuszczamy się w brukowane, wąskie uliczki między winnicami [297]. Winorośle mają wyjątkowe rozmiary. Za Amarante wspinamy się serpentynami po stromych zboczach, piękne widoki. A od Vila Real do Chaves przeskakujemy główną drogą, ale mimo to z ciekawymi widokami. Nocleg znajdujemy na zboczach gór, na szutrowej drodze [390].
      Następnego dnia wyjeżdżamy z Portugalii w kierunku na Puebla de Sanabria. Po drodze mijamy lepsze miejsce noclegowe nad rzeką [407]. Przez Hiszpanię przelatujemy najgłówniejszymi drogami jakimi się da, aby jednocześnie nie płacić. Udaje się nam dotrzeć do Francji w okolice Bayonne. Po noclegu gdzieś na tyłach zone de servicio, nic godnego uwagi [523] ruszamy na podbój Baskonii a potem Gaskonii. Na wąskich dróżkach spotykamy wielu piechurów, jedziemy bowiem szlakiem pieszych pielgrzymek do świętych miejsc. Ponadto co kawałek zaskakują nas widoki ośnieżonych szczytów Pirenejów. W Morlanne odwiedzamy ciekawe atelier lokalnego artysty [029]. Nocleg znajdujemy w sadzie [124] po długiej trasie po malowniczych pagórkach. Po drodze nic szczególnego, ale mimo to niezapomniana droga, zwłaszcza w słoneczne popołudnie.
      Mijamy Villefranche i Rignac i zagłębiamy się w góry. Punkt [148] to przepiękne miasteczko z czerwonego kamienia, w sam raz na odpoczynek w drodze, a [151] to zamek z czerwonego kamienia. Dalej nasza droga wije się kanionem Truyere, z którego wyjeżdżamy na Chaudes Aigues. Za Saugues znowu robi się ciekawie, znajdujemy tam nocleg [228] w dolinie rzeki Allier. To doskonałe miejsce na nocleg, z widokami, zielona trawą, chociaż jest nieco pochyło i trochę widać z drogi.
      Następnego dnia za Le Puy wjeżdżamy w dolinę górnej Loary. Już na początku mamy po lewej ładny pałacyk, a dalej robi się jeszcze ciekawiej. W Monistrol wjeżdżamy na autostradę do Lyonu i potem głównymi do Mulhouse.
Mariusz Reweda

Mogę udzielić szczegółowych informacji na temat trasy.

Zobacz inne trasy w zasobniku:
COŚ DLA JEŻDŻĄCYCH BOKIEM.



FWT Homepage Translator